Banki Żywności działają w Polsce od roku 1997 roku. Odbierają żywność z miejsc, w których może zostać ona zmarnowana – od producentów, ze sklepów, od rolników, a następnie przekazują ją osobom potrzebującym. Tym sposobem rocznie około 140 tysięcy ton jedzenia trafia do ponad miliona potrzebujących.
Rozmawiamy z Moniką Archicińską, koordynatorką projektu Dobro, które angażuje, o tym jak pozyskiwana jest żywność.
W lutym rozpoczęliście kampanię zachęcającą wolontariuszy do włączenia się w wasze działania. Dlaczego warto z Wami współpracować?
W Polsce marnuje się blisko 9 milionów ton żywności rocznie! Na etapie produkcji, dystrybucji i w gospodarstwach domowych. Naszym celem jest zmniejszenie tej liczby i przekazanie żywności potrzebującym, których w Polsce jest około 2,5 miliona. Nie marnujemy i jednocześnie pomagamy – dwa w jednym. Chyba wystarczający argument?
Istotne czy trafia do ludzi. Czy są chętni, aby podążać za tą misją?
Tak, wiele osób. Dołączają do nas, właśnie ze względu na komunikat o racjonalnym gospodarowaniu jedzeniem. Dostrzegają paradoks, że jako społeczeństwo marnujemy jego ogromne ilości, a wokół nas nadal są ludzie niedożywieni. Chcielibyśmy rozpowszechnić tę ideę i zachęcić do współpracy jeszcze więcej osób.
Banki żywności to…
Fundacje, stowarzyszenia, a także związki gmin i stowarzyszeń. Wszystkie są organizacjami pozarządowymi. W sumie w Polsce są trzydzieści dwa banki. Działają we współpracy z trzema tysiącami organizacji partnerskich. Te ostatnie przekazują żywność bezpośrednio do osób potrzebujących.
Jesteś przedstawicielką Federacji Banków Żywności, czyli organizacji-szefa. Jaka jest wasza rola?
Czy szef? Chyba tak bym jej nie nazwała – raczej koordynator. Federacja tworzona dobrowolnie, ma demokratycznie wybrany zarząd. Jesteśmy głosem wszystkich Banków i organizacji partnerskich. Dążymy do wypracowania wysokich standardów w ich imieniu. Ostatnio wdrożyliśmy system, który ułatwi koordynację procesu dystrybucji żywności, a także zapewni jego transparentność. Często, choć nie zawsze, to my nawiązujemy współpracę z supermarketami, rolnikami, dystrybutorami żywności. Poszczególne banki żywności skupiają się następnie na odbiorach tej żywności i redystrybucji jej do organizacji partnerskich. To właśnie one przekazują żywność to „końcowego odbiorcy”. Są najbliżej osób potrzebujących, najlepiej znają ich potrzeby.
A jak wyglądają negocjacje na przykład z supermarketami? Idziecie do supermarketu X i co mówicie? Jak przekonujecie do współpracy?
Zazwyczaj przedstawiamy korzyści. Społeczne i ekonomiczne. Takie jak zmniejszenie marnotrawienia żywności, możliwość wsparcia tą żywnością osób najbardziej potrzebujących, troska o środowisko. Dla sieci także ważne jest realizowanie polityki społecznej odpowiedzialności biznesu. Zazwyczaj jako argument ekonomiczny podajemy zmniejszenie kosztów utylizacji produktów, a także zwolnienie darowizn żywnościowych z obowiązku odprowadzania podatku VAT. Od 2013 roku, można powiedzieć, prawo jest po naszej stronie, bo darczyńca nie ponosi kosztów z tytułu ofiarowania żywności. Warunkiem jest przekazanie darowizny na rzecz Organizacji Pożytku Publicznego.
Prawo jest po „waszej stronie”, czy supermarkety również?
Kiedy te przepisy weszły w życie ogarnęła nas ogromna euforia. „Wreszcie! Bariery zostały przełamane”. Okazało jednak, że są jeszcze inne czynniki – takie jak kwestie organizacyjne w supermarketach oraz nastawienie pracowników do przekazywania produktów. Tak naprawdę dokłada im to pracy, której i tak mają dużo. Żeby sortowanie żywności nie było dodatkowym obowiązkiem muszą się identyfikować z misją niemarnowania. Jeżeli tak jest – przekazywanej żywności jest więcej. Zmiana regulacji podatku VAT, to była tak naprawdę tylko furtka prawna. Otworzyła jakieś drzwi, ale nie rozwiązała jednym cięciem całego problemu. Nie nastąpił nagły boom, ale wszystko stopniowo idzie do przodu.
Sklepy chętnie podejmują współpracę?
Często trochę czasu zajmuje przekonanie supermarketu, że ten system działa. Na przykład sieć sklepów Auchan rozpoczęła od jednego supermarketu. Przetestowała jak to się sprawdza i obecnie planuje rozszerzyć współpracę o kilka kolejnych sklepów. Naszym ogromnym atutem stał się program magazynowy, który wdrożyliśmy w maju 2015 roku, bo pozwala na transparentność. Wiemy gdzie żywność trafiła, ile, do kogo, jak działają poszczególne organizacje partnerskie, ile mają beneficjentów itp. I to jest ogromnie ważne, bo sieci muszą się rozliczać pod względem podatkowym i potrzebują konkretnych informacji. Jeżeli jesteśmy im je w stanie dać, jesteśmy dla nich wiarygodnym partnerem. Natomiast cieszymy się bardzo bo udaje nam się również pozyskiwać sieci lokalne. Przekonuje je to, że mamy już doświadczenie i wiemy jak to robić.
Poszczególne sklepy w ramach sieci same decydują o tym czy rozpoczną współpracę?
Zazwyczaj decyduje o tym centrala. Wyznacza te sklepy, które są gotowe – technicznie i organizacyjnie.
Jaką żywność przekazują supermarkety? Produkty z krótkim terminem ważności?
Produkty świeże. Głównie owoce, warzywa, pieczywo, rzadziej na przykład kaszę, herbatę. Te trwalsze produkty przekazywane są prawdopodobnie na przeceny i są inaczej zagospodarowywane przez sklepy.
Chcecie przeciwdziałać marnowaniu jedzenia, supermarket przekazuje na przykład chleb. Już z góry wie, że zostanie on zmarnowany?
To trochę nie do końca tak jest. Każda sieć handlowa i każdy supermarket, producent mają swoje standardy dotyczące bezpieczeństwa żywności. Wie jakie produkty może wystawić do sprzedaży, a jakich nie. Są trzy opcje postępowania z żywnością, która nie spełnia standardów: jest albo wyrzucana, albo wycofywana (co równa się jej wyrzuceniu), albo oddawana nam. Wyrzucana jest dobra żywność i to od supermarketu często zależy czy trafi ona na śmietnik czy do nas. Szczerze polecam film „Taste the waste”, który dokładnie pokazuje skalę marnowania żywności i mechanizmy jej dystrybucji.
Zdarzało się, że dostaliście produkty, które nie nadają się do wykorzystania?
Jasno komunikujemy, że nie jesteśmy firmą, która utylizuje. Bo niestety nie dla wszystkich sklepów jest to oczywiste. Na samym początku mieliśmy z tym trochę problemów. Podobnie jak organizacje, które kiedyś same pozyskiwały jedzenie. Dołączenie do banku żywności jest równoznaczne z pewnym komunikatem – interesuje nas żywność dobrej jakości. Samodzielnie czasem trudno jest to wymóc na producencie.
Wewnętrznie też narzucacie sobie restrykcyjne standardy?
Tak, stworzyliśmy je. Są wynikiem dyskusji, konsultacji i rozmów pomiędzy organizacjami. Pracowaliśmy nad nimi od 2014 roku. Od początku nad wprowadzeniem dwóch standardów – jednego dla dostawców i drugiego dla dystrybutorów żywności. Okazało się, że o ile w stosunku do dostawców żywności wymagania były dość dobrze dookreślone, o tyle stworzenie wytycznych dla organizacji było bardziej skomplikowane. Stanęliśmy przed koniecznością odpowiedzi na pytania: czy organizacja może zgłosić się sama, jakie kryteria musi spełnić żeby zająć się dystrybucją świeżej żywności, czy musi mieć samochód, zatrudnienie jakich pracowników jest konieczne. Ważne stało się doprecyzowanie do jakich organizacji trafia żywność, co muszą zrobić żeby zapewnić jej bezpieczeństwo, aby w dobrym stanie trafiła do odbiorców, jak powinna być dystrybuowana. Chodziło o ujednolicenie dystrybucji i wskazanie do czego warto się stosować. Zależało nam aby każdy jej etap był prowadzony w sposób jasny. Chcemy być przejrzyści na każdym etapie działania.
Projekt jest realizowany przez Federację Banków Żywności w ramach programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.